~ Duchowe niespodzianki i kraina paradoksu ~
Wydaje się, że w Nar-Anon jesteśmy proszeni o zrobienie czegoś tak prostego jak: przychodzenie na mityngi, znalezienie sponsora, pracę nad zestawem prostych kroków.
Jednak tuż pod tą powierzchnią odnajdujemy różnego rodzaju rzeczy, które nie mają żadnego sensu. Rzeczy takie jak: rezygnacja z całej swojej mocy, aby zyskać siłę, odpuszczenie WSZELKIEGO przywiązania do wyników, aby uzyskać lepszy rezultat, zaprzestanie robienia dla innych tego, co mogą sami dla siebie zrobić (co masz na myśli? Przecież ona umrze…).
Ten program jest pełen duchowych paradoksów. Dzięki temu wiemy, że jesteśmy we właściwym miejscu. To w taki sposób wstrzymujemy racjonalny umysł na wystarczająco długo, by rozpocząć i pozostać na ścieżce prawdziwego
duchowego zdrowienia.
Paradoks: stwierdzenie, które wydaje się zaprzeczać samemu sobie, jednakże będące prawdą.
Zaakceptuj to tak, jakbyś sam to wybrał. (Cóż, kto wybiera bycie niszczonym przez chorobę uzależnienia?! Kto chce stracić osobę, którą kocha zostać oszukanym, mieć opróżnione konto bankowe i patrzeć, jak jego bliscy doświadczają
nieodwracalnej krzywdy?)
Jeśli naprawdę chcesz wygrać poddaj się! (Co masz na myśli mówiąc, że muszę się poddać? Nie widzisz, że wszystko co do tej pory robiłam pójdzie na marne?). Tak, poddaj się. Oddaj całą swoją kontrolę, aby odnaleźć wolność.
Nie podejmuj żadnych ważnych decyzji w pierwszym roku zdrowienia, ale w międzyczasie (po kilku miesiącach, musisz podjąć jedną z najważniejszych decyzji, jakie kiedykolwiek podjąłeś w swoim życiu. Decyzję, zgodnie z którą umieścisz całą swoją moc gdzieś poza sobą (która tak naprawdę znajduje się głęboko w duszy, poza tym czymś, co nazywasz “ja”
Uwierz w coś, czego nie rozumiesz. W rzeczywistości nie tylko w to uwierz, ale powierz swoją wolę i swoje
życie temu, czego NIE możesz prawdopodobnie zrozumieć, temu – co będziesz nazywać teraz Bogiem własnego pojmowania!
Następnie zacznij się mylić, by dojść do prawdy. Zanurz się w bałaganie, by wyjść z niego z większym spokojem. Skieruj szkło powiększające tylko na siebie.
Odkrywamy, że tam, gdzie myśleliśmy, że inni nas skrzywdzili (i w rzeczywistości tak mogło być), zrobiliśmy coś, co również doprowadziło nas do katastrofy. Krzywdziliśmy samych siebie i/lub innych (po prostu nie mieliśmy jeszcze mapy, obrachunku, duchowego fundamentu, którego moglibyśmy użyć i soczewki, przez którą moglibyśmy to zobaczyć).
Obserwujemy (w kroku 4) jak rzeczy, które uważaliśmy za kłamstwa okazywały się prawdą, a co było prawdą (o tym, co się stało) zamieniało się w kłamstwo na naszych oczach.
Czynimy zadośćuczynienie ludziom, o których myśleliśmy, że nas skrzywdzili. Pozwalamy, temu, czego nie rozumiemy, informować nas o tym, jak raniliśmy siebie i innych.
Korzystamy z pomocy ï przewodnictwa kogoś innego (sponsora), kto również skrzywdził siebie innych.
Ciągle odnajdujemy obszary, które nie sądziliśmy, że mogą być uzdrowione i odkrywamy, że jesteśmy uwalniani od coraz większych ciężarów.
Postępuj w imię wspólnego dobra wobec swoich wrogów (kto chciałby to robić?).
Wreszcie, jeśli chcesz zachować to co masz, musisz przekazać to dalej. Jesteś w miejscu anonimowości. Możesz już nigdy nie otrzymać żadnego uznania ani statusu za cokolwiek, co zrobisz.
Jeśli chcesz to zachować musisz to oddać. Oznacza to, że powinniśmy być w kontakcie z członkami wspólnoty, gdy mają trudności. Oznacza to, że powinniśmy witać osoby nowoprzybyłe i nawiązać z nimi kontakt znajdować spędzać czas osobami nowoprzybyłymi, którzy wciąż najbardziej cierpią z powodu choroby uzależnienia. Musimy być gotowi rozmawiać z nimi o naszych własnych tragediach, a w razie potrzeby opowiedzieć im o najgorszych i najbardziej bezsensownych rzeczach, jakie zrobiliśmy w obliczu choroby uzależnienia.
Kiedy indziej usłyszymy, bądź gotów wypaść gorzej, żeby być pomocnym? Witaj w świecie duchowych paradoksów. Zostań tu, jeśli kochasz wielkie zagadki ponieważ wkroczyłeś do Świata Wielkiej Zagadki!
Czy Ci się to podoba czy nie, w Nar-Anon wchodzisz w sferę sprzecznego myślenia. Strefę w której porzucasz wszystkie dotychczasowe przekonania, by zyskać coś niezachwianego, co może cię poprowadzić.
Wkraczamy na ścieżkę rozwoju duchowego, która jest pełna koanów (zagadek), rzeczy, które nie mają sensu, ale prowadzą nas do miejsca pogody ducha i spokoju.
Jeśli mamy szczęście, będzie to zarówno najprostsza, jak najtrudniejsza rzecz jaką kiedykolwiek zrobiliśmy w naszym życiu.
BIULETYN “RAZEM Z POGODĄ DUCHA” NUMER 40 ~ WYDANIE 1 ~ MARZEC 2024 str.3,4
~ Ruszyć naprzód ~
Siła wspólnoty i pracy na krokach pojawia się dziś w moim życiu. Przeszedłem przez kroki piąty, szósty i siódmy i zacząłem dostrzegać jak moje niedociągnięcia podtrzymują moje problemy. Teraz chcę przejść do rozwiązania. Z krokiem piątym zdałem sobie sprawę, że chcę się zmienić. Nie chciałem sobie radzić z życiem w taki sposób, jak do tej pory, łatwo było przyznać, że izolacja, odcięcie się od życia rodzinnego i społecznego, trzymanie wszystkiego w sobie i wiele innych sposobów radzenia sobie z niewygodnymi uczuciami wpędziły mnie w ten problem. Było to łatwe, ponieważ spisałem to wszystko dobrowolnie pod przewodnictwem Siły większej ode mnie, w moim obrachunku kroku Czwartego. Wykopałem, znalazłem i zapisałem wszystko własnoręcznie. Kiedy przyszło mi to przeczytać drugiemu człowiekowi, nie mogłem już temu zaprzeczyć.
Następnie, podczas pracy na kroku szóstym, przyjrzałem się po kolei moim wadom charakteru. Z pomocą mojego sponsora, przyjrzałem się temu, jak wykorzystywałem je w moim życiu i jakie zasady duchowe mogą je zastąpić. W tym czasie czułem się wyjątkowo zmęczony, widząc wyraźnie jak moje wady wychodzą jedna po drugiej. Byłem bezsilny wobec swoich niedociągnięć i za każdym razem, gdy próbowałem się opanować kończyło się to niepowodzeniem. Mój sponsor podkreślał jak ważne są duchowe zasady: samoakceptacja i pokora. Najbardziej bolesne jest dla mnie to, że jestem świadomy, ale nie jestem jeszcze gotowy na zmiany. Zasada 3A to świadomość, akceptacja i działanie (awareness, acceptance and action). To jest miejsce, w którym się teraz znajduję.
Kiedy byłem w połowie kroku siódmego, miałem problemy z chodzeniem na mityngi. Kiedy dołączyłem, nie mogłem się dzielić. Zmęczenie ogarniało mnie za każdym razem, kiedy próbowałem być uważny i zaangażowany. Chodziłem na mityngi nawet wtedy, kiedy nie mogłem się skupić. Czasami martwiłem się, że nie mam już takich samych problemów jak inni członkowie wspólnoty. Coraz trudniej było mi także wykonywać telefony do innych. Posiadanie sponsorowanych uratowało mnie przed całkowitą izolacją. Za każdym razem, gdy mój sponsorowany zadzwonił, znajdowałem wiarę i energię na to, aby również zadzwonić do własnego sponsora. Wyznanie drugiemu człowiekowi, wszystkiego co dzieje się w środku, ma niesamowitą wartość terapeutyczną.
Ponieważ nadal dzwoniłem do mojego sponsora i znajdowałem w dzieleniu się zaufanie i spokój, postanowiłem zaryzykować i ponownie dzwonić do innych członków wspólnoty. Martwiłem się, że moje problemy nie będą ich dotyczyć lub nie będą się nimi przejmować, ponieważ nie były one związane bezpośrednio z uzależnieniem, ani uzależnionym. Mimo wszystko postanowiłem to zrobić, ponieważ wykonywanie telefonów jest zdecydowanie lepsze niż trzymanie wszystkiego w sobie. Zadzwoniłem i stał się cud. Odpuściłem i zacząłem mówić. Pod koniec rozmowy zyskałem zupełnie nowe spojrzenie na moją sytuację. Nie jestem sam, nie muszę wymuszać swoich oczekiwań, Bóg nad tym panuje. To wszystko działa na moją korzyść, a nie przeciwko mnie. Może się nawet wydarzyć, że ostatecznie wszystko układa się
idealnie na moją korzyść! To co przechodzę nie jest niezwykłe, to kolejny przykład ludzkiego doświadczenia.
W centrum całego mojego bałaganu leży potrzeba polegania na Sile Większej ode mnie. Chcę zobowiązać się do nowej modlitwy do mojej Siły Wyższej: Boże, wybierz ludzi w moim życiu, wybierz moich przyjaciół, wybierz moje relacje, wybierz moją rodzinę. Boże wybierz mój zawód, wybierz moje dochody, wybierz moje zajęcia, postaw mnie tam gdzie mnie potrzebujesz, wybierz mój dom, wybierz czas. Boże, Ty kierujesz moim życiem. Chcę podążać za Twoją wolą, która mnie prowadzi.
BIULETYN “RAZEM Z POGODĄ DUCHA” NUMER 40 ~ WYDANIE 1 ~ MARZEC 2024 str.6
~ KRĄG WPŁYWU ~
W ubiegłym tygodniu rozmawiałam z moim rodzeństwem. Rozmowa zeszła na temat dotyczący obaw o innego członka naszej rodziny i co powinniśmy z tym zrobić. Mój brat powiedział “To wykracza poza krąg naszego działania” i to przywróciło mnie i moją siostrę z powrotem do rzeczywistości. Mogliśmy mieć obawy, ale nie mieliśmy wpływu na tę osobę i nie była to nasza sprawa. Mogliśmy odpuścić.
Wiele moich doświadczeń z osobami uzależnionymi polegało na próbie znalezienia tej cienkiej granicy między tym, co jest moją odpowiedzialnością, a tym, co należy do nich. Potrzeba było czasu oraz pracy z Programem 12 Kroków, abym zrozumiała, że większość tego co myślę o nich i o ich uzależnieniu jest ich odpowiedzialnością – to znaczy w ich własnym kręgu działania, a nie moim. Zrozumienie tego pomaga mi skupić się z powrotem na tym, co mogę zmienić w moim zachowaniu czy myśleniu. Na przykład, myślę o przełomie jaki miałam z moim nastolatkiem, który któregoś wieczoru wrócił do domu prowadząc mój samochód pod wpływem alkoholu. Dzięki mojej pracy na 12 krokach wiedziałam, że nie mogę powstrzymać go przed piciem alkoholu, ale mogę powstrzymać go przed prowadzeniem mojego auta. Samochód był w kręgu mojego wpływu. Jego picie już nie. Dlatego też odebrałam mu kluczyki do auta.
Kolejnym przełomem, jaki przeżyłam była sytuacja z przyjaciółką, która nieustannie się spóźniała. To źle wpływało na naszą przyjaźń. W końcu uświadomiłam sobie, że nie mogłam powstrzymać jej przed spóźnianiem się, ale mogłam przestać na nią czekać. Czekanie było w moim kręgu. Jej plan dnia nie.
Gdy problemy z narkotykami mojej bratanicy wyszły na jaw uświadomiłam sobie, że mogę jedynie uczęszczać na mityngi i uporządkować własne myśli. I mogę się modlić. Gdy mój wnuk wszedł w ciąg alkoholowy, pogrążałam się w strachu i smutku, zastanawiając się co robić.
W mojej głowie tworzyłam posępne scenariusze i starałam się wymyślić co powinnam powiedzieć i zrobić jako babcia. Ostatecznie zrozumiałam, że jedyne co mogę zrobić, to uczęszczać na mityngi i starać się poradzić sobie z własnym lękiem. Dlatego też nie zrobiłam nic, poza odsuwaniem negatywnych myśli, aby nie pogorszyć sytuacji.
Postanowiłam również nie rozwodzić się nad “a co, jeśli…?”
Gdy wspominam moje dawne reakcje na problemy związane z uzależnieniem w moim życiu, wiem, że popełniłam wiele błędów i większość z nich wynikała z prób przejęcia kontroli i zmiany sytuacji. Dzięki Programowi czas, w którym się martwię, smucę i czuję bezradna znacznie się skrócił. Uświadomiłam sobie, że kiedy próbuję wyjść poza swój krąg działania, tak naprawdę wkraczam w krąg działania kogoś innego. Teraz już rozumiem, że kiedy to robię, pozbawiam drugą osobę jasności, konsekwencji lub możliwości rozwiązania własnych problemów. Ponieważ przestałam pozwalać na takie zachowania mojemu dziecku i powiedziałam “Skoro pijesz, to nie będziesz prowadził mojego auta”, skonfrontował się on ze swoimi wyborami.
Ponieważ przestałam czekać na moją przyjaciółkę, ta zaczęła sprawdzać swój plan przed umówieniem się ze mną. Dużo rzadziej się spóźnia i to uratowało naszą przyjaźń.
Ponieważ uczęszczam na mityngi, matka mojej bratanicy czyta teraz naszą literaturę i przychodzi na mityngi.
Ponieważ nie pogrążyłam się w rozpaczy z powodu mojego wnuka, możemy nadal prowadzić przyjacielskie rozmowy i cieszyć się wspólnymi chwilami.
Pozostawanie w swoim kręgu działania nie zawsze jest łatwe. Byłam wychowana na pomocną, dobrą osobę, co często popychało mnie do zachowania, które wydawało mi się odpowiedzialne i pełne troski. Odmawianie albo wstrzymanie się od działania nie było w mojej naturze. To Program 12 Kroków pomógł mi uświadomić sobie, że moje tak zwane odpowiedzialne i pełne troski zachowania często odbierały godność drugiej osobie. Mogły one dawać im do zrozumienia, że nie potrafią podejmować dobrych decyzji, ani zadbać o siebie samych. Lub też ratowało ich na chwilę i przygotowywało na większy upadek, ponieważ nie wyciągnęli wniosków z błędu, przed którym ich uratowałam. Teraz już rozumiem, że pozostawanie w swoim kręgu nie jest samolubne ani nieczułe. To jedyny sposób, by szanować innych i troszczyć się o nich.
BIULETYN “RAZEM Z POGODĄ DUCHA” NUMER 40 ~ WYDANIE 1 ~ MARZEC 2024 str.2,3